„Dziękuję mu za to, że tu na ziemi polskiej pokazał, co to znaczy być człowiekiem pełnym miłosierdzia” – powiedział bp Długosz. A w homilii ks. inspektora Parszywki – który wyznał, że przypadło mu niełatwe zadanie kaznodziei, bo z ks. Szpakiem wiąże się „tysiące historii, wiele tysięcy świadectw, osób, miejsc, działań”, mogliśmy usłyszeć m.in. takie oto stwierdzenia, które to potwierdzały: „Młodzież różnych dróg, pielgrzymka rodzin młodzieży różnych dróg, Sacrosong, Echo Sacrosongu, służba liturgiczna, papież Jan Paweł II, miejscowości, drogi, miejsca posługi, ołtarze w kościołach i poza kościołami… W tym miejscu (odniósł się tu do miejsca przed ołtarzem) salezjanie składają swoje śluby zakonne, tu przyjmują święcenia, tu biskup odbiera od nas dar z wolności, składany Bogu po to, aby służyć młodzieży, aby służyć drugiemu człowiekowi. I to ciało, po zakończeniu swojej misji, wraca w to samo miejsce, stając między ołtarzem a wiernymi… Fenomen ks. Andrzeja Szpaka polega na tym, że będąc przy ołtarzu, składając Bogu ofiarę i karmiąc się Nim, nie zatrzymywał się tu, ale nakarmiony wychodził do każdego, kto jest głodny i spragniony miłości… Patrzymy dziś na was, drodzy młodzi i starsi, ale przecież młodzi duchem, i myślimy sobie: jak to pięknie byłoby umierać tak, jak umierał Andrzej, otoczony wami, którzy przyjeżdżaliście do niego z całej Polski… Fenomen ks. Szpaka polegał również na tym, że potrafił on korzystać z dwóch darów: miłości i wolności… Ks. Szpak był ‘legendą wolności’, bo przekraczał wszelkie bariery, był oryginalny w swojej miłości. Ta wolność i ta miłość stworzyła pomost między ołtarzem a wiernymi, między ołtarzem, do którego należał, a tymi miejscami, gdzie szedł i poszukiwał tych, którzy byli spragnieni… Nie przyszliśmy tu po to, by pożegnać Andrzeja. Przyszliśmy tu dzisiaj, by podziękować Bogu za dar Andrzeja - kapłana, salezjanina. Przyszliśmy tu po to, by wyrazić wdzięczność, że tego wspaniałego, kochającego, prostego i szalonego salezjanina powołał Bóg… Wszyscy tutaj jesteśmy Szpakami”. Ks. inspektor zakończył swoją homilię w bardzo oryginalny sposób, odtwarzając nagranie pieśni „Kiedy będę do Ciebie szedł" w wykonaniu ks. Andrzeja Szpaka. Efekt tego nie był trudny do przewidzenia: w oczach słuchaczy pojawiły się łzy wzruszenia, a zaraz po jej wysłuchaniu – długo nieustające brawa.
Niewątpliwie jego życiowym dziełem była Pielgrzymka Młodych Różnych Dróg, młodych odrzuconych i potrzebujących; hipisowskie pielgrzymki na Jasną Górę, które prowadził od 1979 roku. Te pielgrzymki miały chrześcijański charakter, jednak brały w nich udział także osoby innych religii, także te niewierzące. Po pewnym czasie zaczęli także w nich uczestniczyć pielgrzymi z Czech, Niemiec, Słowacji, Ukrainy i Stanów Zjednoczonych. Bardzo chętnie ze „Szpakiem” pielgrzymowały te osoby, które nie chodziły do kościoła i nie uznawały żadnych autorytetów; jakimś sposobem jemu udało się ich zjednać, stał dla nich autorytetem.
Po jego śmierci na forum internetowym mogliśmy przeczytać, wśród wielu innych, taki oto wpis: „Szpakowisko trwa na całego. Szpaku jak Abraham, wszędzie jego dzieci się plączą po korytarzu. Salezjanie ciągle chodzą i powtarzają, że to dla nich najwspanialsze świadectwo. Ci wszyscy ludzie, którzy przychodzą do Szpaka. Jeden powiedział dzisiaj, że aż się chce być Salezjaninem”. A ktoś inny napisał: „Byłam wczoraj. Dziś wracając pociągiem, dowiedziałam się, że odszedł. Dziękuję za Andrzeja i, że zdążyłam go jeszcze potrzymać za rękę. Był śpiew, aby Andrzej go słyszał. Płakaliśmy w milczeniu”. Zaś jeden z długoletnich uczestników Pielgrzymki Młodzieży Różnych dróg dał o nim takie wymowne świadectwo: „Prawdziwy święty, choleryk, nerwowy, pełen ducha, pełen miłosierdzia i takiego przebaczenia, pełen miłości do ludzi, do wszystkich ludzi, nawet tych tak bardzo upadłych, śmierdzących, niedotykanych przez innych – on przytula takich. I to jest właśnie jakby to świadectwo miłości Pana Jezusa”. I tych świadectw, wspomnień, ciepłych, wzruszających słów pożegnań… było mnóstwo, czego donośne echo można było znaleźć w mediach, na portalach społecznościowych, w prasie lokalnej i nie tylko…
Ks. Andrzej spoczął w grobowcu salezjanów na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie. Polecajmy go Miłosierdziu Bożemu…