Księże Biskupie, jak przedstawia się sytuacja Kościoła w Japonii?
Historia Kościoła w moim kraju jest starożytna i zaczyna się w 1549 r. od św. Franciszka Ksawerego, patrona misji, który zasiał pierwsze ziarno chrześcijańskiej obecności w kraju, pozostawiając po sobie spuściznę w postaci ponad 300 000 chrześcijan, jak podają kroniki jezuickie z połowy XVI wieku. Po wzlotach i upadkach, które miały miejsce na przestrzeni wieków, pośród prześladowań, ukrytego oporu i odrodzenia, dziś jest nieco ponad 1 milion katolików na 125 milionów mieszkańców, w tym wielu katolików z zagranicy, którzy nie są zarejestrowani w swoich parafiach. Tak więc, według oficjalnych statystyk, katolicy stanowią około 0,7% populacji.
Katolicka społeczność jest dziś bardzo międzynarodowa, nieprawdaż?
Dokładnie tak jest. Wielu katolików w Japonii to obcokrajowcy i w większości przypadków nie są oni oficjalnie zarejestrowani, podczas gdy w oficjalnych rejestrach znajdują się tylko ci, którzy płacą miesięczną składkę na Kościół, a są to głównie Japończycy. Podam przykład z mojej diecezji: zarejestrowanych jest 22 000 katolików, z czego 80% to Japończycy; ale w rzeczywistości katolików jest około 100 000, a ta duża część niezarejestrowanych to głównie obcokrajowcy, głównie z Brazylii, Peru i reszta z Ameryki Łacińskiej, ale są także Filipińczycy. A ostatnio przybyły nowe grupy Wietnamczyków; obecnie w Japonii mieszka ponad 500 000 Wietnamczyków, zarówno tych, którzy przybyli jako “Boat People”, jak i tysiące młodych ludzi, którzy niedawno przybyli jako praktykanci.
Kościół jest zatem liczebnie bardzo mały. Jakie elementy nadają Kościołowi istotę i wiarygodność?
Jedną z zalet japońskiego Kościoła jest to, że był w stanie wejść w ówczesną rzeczywistość społeczną. Gdy w połowie XX wieku kraj był bardzo biedny, Kościół dostrzegł potrzebę stworzenia placówek służby zdrowia. Ogólnie rzecz biorąc, Kościół jest zaangażowany we wszystkie działania związane z pomocą społeczną: przedszkola, schroniska, opieka nad migrantami... Innym obszarem, który jest bardzo deceniany, gdy chodzi o jego zaangażowanie, jest edukacja. Jeśli obecnie w Japonii istnieje społeczeństwo o wysokim poziomie kulturowym, jest to również zasługa Kościoła. Trzeba to także zawdzięczać zaangażowaniu wielu oddanych misjonarzy, nie tylko nas, salezjanów. Otwiera to także nas na kolejną kwestię.
Na jaką?
Zaangażowanie w edukację w realiach takich, jakie charakteryzują Japonię, niesie ze sobą równie potrzebę inkulturacji. Uczniowie szkół katolickich w 99% nie są chrześcijanami, więc musi istnieć możliwość edukacji, prowadzonej zgodnie z wartościami chrześcijańskimi, inkulturowanymi w lokalnej rzeczywistości. Jest to, po bliższym przyjrzeniu się, wyraźna realizacja wezwania Księdza Bosko do formowania “prawych obywateli”.
Proces inkulturacji w Japonii nie jest więc łatwy...
Ale jest konieczny. Szczególnie w diecezjach i środowiskach misyjnych znaczenie tego jest dobrze rozumiane, a dla nas oznacza to przede wszystkim pokonanie bariery językowej. Wielu misjonarzy przyjeżdża, ale potem rezygnuje i wraca. Dlatego teraz ustalono, że wszyscy misjonarze muszą przeznaczyć pierwsze dwa lata na naukę języka. Wymaga to poświęcenia i wytrwałości. A potem następuje proces uczenia się społecznych i rodzinnych zwyczajów japońskiego świata, który nigdy się nie kończy dla misjonarza, jak i dla każdego obcokrajowca mieszkającego w Japonii.
Był Ksiądz Biskup imigrantem dwukrotnie, jako Japończyk w Argentynie i jako “Argentyńczyk z japońską twarzą” w Japonii, a dzisiaj odpowiada Ksiądz Biskup za duszpasterstwo migrantów z ramienia Konferencji Episkopatu Japonii. Proszę powiedzieć coś na ten temat.
Jak już wspomniałem, w Japonii jest obecnie wielu obcokrajowców; według aktualnych statystyk, jest ich prawie trzy miliony. Weźny na przykład prałaturę Saitama, do której należy moja diecezja, ta liczy prawie 200 000 obcokrajowców i zajmuje trzecie miejsce wśród prałatur z największą liczbą obcokrajowców, a następnie są Tokio, Aichi, Osaka i Kanagawa. Wydaje mi się, że jest to zjawisko, którego musimy być świadomi. Japońska polityka przyjmowania obcokrajowców w tym sensie jest dość surowa i ja, wraz z innymi biskupami, zwłaszcza z biskupem Tarcizio Isao Kikuchim, przewodniczącym Konferencji Episkopatu Japonii, proszę przedstawicieli rządu japońskiego o szczególne zinteresowanie się dziećmi urodzonymi i wychowanymi w Japonii przez rodziców, którzy przybyli z zagranicy, a którzy nie mają lub stracili wizy pobytowe, a przez to ich dzieci również nie mają odpowiednich dokumentów, nie mogąc podjąć studiów, kiedy stają się dorośli; nie mają też prawa do legalnej pracy, do posiadania własnego konta bankowego. Tak więc przydaje się tutaj bardzo styl salezjański i jest bardzo ważny w tym dialogu z władzami rządowymi, ponieważ jako naśladowcy Księdza Bosko, my salezjanie wiemy, jak odpowiednio rozmawiać z ludźmi, nawet jeśli chodzi o osoby zajmujące ważne stanowiska.
W przypadku katolickich imigrantów zauważam również pewną różnicę w porównaniu z japońskimi katolikami. Wielu z nich nie było praktykującymi katolikami w swoim kraju, ale potem w Japonii, z powodu napotkanych trudności, znaleźli wspólnoty, które ich przyjęły, gdzie mogą spotykać się razem w ramach wspólnoty parafialnej, która nie jest już tylko miejscem celebracji i sakramentów, ale przede wszystkim przestrzenią braterstwa i nowej energii do dalszego rozwoju. Chrześcijanie-imigranci są bardzo aktywni w służbie społecznej i zaangażowani jako “Dobrzy Samarytanie”, ale mogą też brać przykład z japońskich katolików, gdy chodzi o solidarność i wsparcie finansowe swoich wspólnot parafialnych. Tak więc przed misjonarzami stoi wielkie wyzwanie ewangelizacyjne: muszą zadbać o to, aby uwaga poświęcona obcokrajowcom nie umniejszała ich ewangelizacyjnego zapału wobec Japończyków; pilnie trzeba ożywić ewangelizacyjny zapał, aby Chrystus był znany w całym społeczeństwie.
A co Ksiądz Biskup powie odnośnie do salezjanów?
Synowie Księdza Bosko postawili stopę w Japonii w 1926 roku, a teraz zbliżamy się do setnej rocznicy tego wydarzenia. Kiedy przybyli pierwsi salezjanie, w tym czcigodny sługa Boży ks. Vincenzo Cimatti, ci robili wszystko, co mogli, chociaż byli nieliczni, nie mieli pieniędzy, niewielu współpracowników...
Obecnie w Japonii jest około 80 salezjanów, pracujących w różnych domach i instytucjach, takich jak sierocińce, szkoły i parafie…, czyniąc to zgodnie z “proroczym wymiarem edukacji”. Tam, gdzie nie może dotrzeć pomoc państwa, musimy dotrzeć my.
Jakie główne wyzwania stoją przed Zgromadzeniem w tym kraju?
Wyzwania bardzo się zmieniły. Pierwsi misjonarze pracowali z Japończykami, teraz musimy również zająć się integracją, a zwłaszcza edukacją imigrantów, pracując w naszych parafiach dla i z katolickimi imigrantami. Salezjanie, podobnie jak inne zgromadzenia zakonne, są dobrym przykładem w tym procesie budowania i formowania wspólnot międzykulturowych w naszych parafiach. Powoli Japończycy i obcokrajowcy tworzą jeden Kościół w Japonii... Jest to jednak wielkie i stałe wyzwanie, ponieważ wszyscy mamy naturalną tendencję do pewnego nacjonalizmu lub chęci posiadania własnego, szczególnego Kościoła, zamykając się w ramach własnych grup językowych i nie dostrzegając społecznej i kościelnej rzeczywistości dzisiejszej Japonii, która jest międzykulturowa.
Ale myślę, że największym wyzwaniem jest dotarcie do najbardziej potrzebujących młodych ludzi, ponieważ do ośrodków salezjańskich przychodzą ci z klasy średniej, zarówno w sensie ekonomicznym, jak i społecznym. Tak działa system szkolny: szkoła rozwija się we własnym tempie, a ci, którzy nie mogą za nią nadążyć, są pomijani. Spotkać można nastolatki, nawet Japonki, które są w ciąży i dokonują aborcji, aby nie opuścić roku. Inne kobiety, zwłaszcza młode imigrantki, zmuszane są do aborcji, by nie stracić z kolei pracy. Są to poważne wyzwania, ale rośnie świadomość, że musimy działać razem, w sieci, zgromadzenia i diecezje, współpracując także z niekatolickimi ośrodkami społecznymi, które udzielają się na rzecz uchodźców, imigrantów i najbardziej bezbronnych w społeczeństwie.
A co z powołaniami do kapłaństwa czy życia zakonnego?
W Japonii, wraz z falą imigracji, przybywają nowicjusze i osoby w formacji początkowej. Na szczególną uwagę zasługuje grupa nowicjuszy pochodzących z sąsiednich krajów azjatyckich, zwłaszcza z Wietnamu, Indonezji, Filipin, a także z Afryki. Niektórzy misjonarze nadal przybywają z Europy, ale prawie żaden z Ameryki Łacińskiej, chociaż istnieje znaczna liczba imigrantów, zwłaszcza potomków japońskiego pochodzenia z Brazylii (około 200. 000). Prawie wszystkie zgromadzenia, zarówno męskie, jak i żeńskie, już od lat w drodze budują wspólnoty międzynarodowe, zaszczepiając swój charyzmat w Japonii. Można zauważyć, że życie zakonne nie jest obce procesowi międzykulturowości, który ma miejsce w japońskim społeczeństwie, a nawet mógłbym powiedzieć, że pod pewnymi względami stanowi ono wzorzec, gdy chodzi o sposób, w jaki powinniśmy budować przyszłość Japonii. Co się tyczy duchowieństwa diecezjalnego w Japonii, istnieje tylko jedno główne seminarium w Tokio, a liczba seminarzystów waha się od 25 do 35; kandydaci są młodsi i starsi. Niektórzy alumni zakonni odbywają studia teologiczne z seminarzystami diecezjalnymi. Wzmacnia to to braterstwo między zakonnikami i duchowieństwem diecezjanym, a także między Japończykami i obcokrajowcami.
Tak jak było to w przypadku Księdza Bosko i naszych misjonarzy, by iść za głosem powołania potrzeba wielkiej pasji. I nie możemy zapominać, że wspólnoty wychowawczo-duszpasterskie to coś więcej niż sami tylko salezjanie. Dzisiaj cieszę się, widząc zjednoczoną Rodzinę Salezjańską, ze świeckimi, młodzieżą, salezjanami...
I na koniec, jak widzi Ksiądz Biskup Rodzinę Salezjańską z Japonii w przyszłości?
Żywię wielką ufność w jej rozwój. Uważam, że Bóg bardzo kocha salezjanów. Do tego dochodzą Salezjanie Współpracownicy, Stowarzyszenie Maryi Wspomożycielki, które udało się ożywić, z wieloma młodymi członkami, coraz bardziej otwarte na całą rzeczywistość kulturową, a nawe wieloreligijną w Japonii. A przede wszystkim jestem przekonany, że jesteśmy kustoszami uniwersalnego przesłania prorockiego i charyzmatycznego: System prewencyjny jest nie tylko dla katolików, ale dla wszystkich, którzy pragną pełnego życia, i jest tym, czego potrzebuje dzisiejsza młodzież, aby stać się prawdziwymi obywatelami i budowniczymi nowej ludzkości.
Nie zapomnijcie modlić się za Kościół w Japonii, za Salezjanów i Rodzinę Salezjańską, a także za mnie i za diecezję Saitama. Bardzo dziękuję księdzu Harrisowi za ten wywiad, który przeprowadziliśmy we wspólnocie salezjańskiej pw. św. Anny w Watykanie w dniu 15 kwietnia, w czasie mojej pierwszej wizyty “ad limina Apostolorum”.
https://www.infoans.org/pl/component/k2/item/20963#sigProId70ace7f32a