Włochy – “Jak zapomnieć…?”. Niezatarte wspomnienia pana Pettenona dotyczące cierpiącej Syrii

23 luty 2018

(ANS – Turyn) – “Drodzy przyjaciele, wiadomości, jakie podawały wczoraj agencje prasowe, zmroziły krew w moich żyłach. Zwłaszcza gdy przeczytałem o tym, że salezjanie zostali zmuszeni do zawieszenia działalności w Damaszku z powodu dramatycznej sytuacji, w jakiej znalazła się stolica Syrii w tych dniach intensywnych walk. Zaledwie cztery miesiące temu gościliśmy u nich, w Damaszku”.  

Giampietro Pettenon SDB

prezes “Missioni Don Bosco”

Przypominają mi się twarze ludzi młodych, których poznaliśmy, salezjanów z miejscowej wspólnoty, dorosłych, którzy krzątali się wokół oratorium, usługując w kuchni, sprzątając i utrzymując dom. W październiku wszyscy spoglądali z nadzieją na ten kruchy rozejm, który obowiązywał w tym czasie, myśląc, że najgorsze minęło. Niestety, tak się nie stało.

Jeśli dyrektor – ks. Munir – i współbracia z oratorium zdecydowali o zamknięciu ośrodka, aby zapobiec ewentualnemu zagrożeniu życia ludzi młodych do niego uczęszczających, oznacza to, że sytuacja rzeczywiście jest dramatyczna. Jak zapomnieć łzy, które obficie płynęły, kiedy opowiadali o strachu, w jakim żyli w czasie poprzednich bombardowań? Jak zapomnieć imiona ich bliskich, o których mówili, a którzy potem zostali rozszarpani przez granaty lub zginęli od moździerzowego pocisku? Jak zapomnieć wielką godność i prawdziwą wiarę tych osób, niewinnych ofiar, którzy nie poprzestali na rozpamiętywaniu dramatów, których doświadzyli, ale byli gotowi mówić o swoich marzeniach i i z nadzieją potrzeć na lepszą przyszłość. Jak to wszystko zapomnieć?

Po kilku dniach wrócił terror, któremu towarzyszyło rozbijanie szyb od spadających pocisków, brak prądu przez większość dnia, brak pożywienia, bo wyjście w celu dokonania jakiegoś zakupu było niebezpieczne, a poza tym, gdzie niby można było coś kupić? Targowiska i sklepy z wielkim trudem zdobywały jakieś artykuły żywnościowe, które można byłoby sprzedać, ponieważ transport prawie że nie istniał, drogi stały się najbardziej niebezpiecznymi miejscami... Nie mówiąc już o wielkiej presji psychologicznej, jaką strach wywierał na wszystkich, łącznie z salezjanami, którzy nie mogli otworzyć bram podwórek dla dzieci i młodzieży, ale nie przestawali przyjmować ojców i matki licznych rodzin, którzy dyskretnie pukali do drzwi, prosząc o pomoc, o coś do zjedzenia...

Czytaj dalej: www.missionidonbosco.org

InfoANS

ANS - “Agencja iNfo Salezjańska” - jest periodykiem wielotygodniowym telematycznym, organem komunikacji Zgromadzenia Salezjańskiego, zapisanym w Rejestrze Trybunału Rzymskiego pod nr 153/2007.

Ta witryna używa plików cookies także osób trzecich w celu zwiększenia pozytywnego doświadczenia użytkownika (user experience) i w celach statystycznych. Przewijając stronę lub klikając na któryś z jej elementów, wyrażasz zgodę na korzystanie z plików cookies. Chcąc uzyskać więcej informacji w tym względzie lub odmówić zgody, kliknij polecenie „Więcej informacji”.