Chociaż liczył już 90 lat, ta śmierć ks. Havasiego była jednak zaskoczeniem, nieprawdaż?
Czyłałem ze łzami w oczach piękny list, jaki przesłał Przełożony Generalny ks. Ángel Fernandez Artime, w którym pisze, że ks. Havasi tryskał taką energią i chęcią działania, że mógłby jeszcze żyć przynajmniej 10 lat! To prawda, nikt się tego nie spodziewał. Również w szpitalu, gdzie go odwiedzałem trzy razy dziennie, wszyscy prowadzili z nim radosne rozmowy i żartowali. Był świadomy do końca, zawsze czynny i nie umiał być bezczynny, nic nie robiąc.
Co sobie Pan przypomina od chwili, kiedy poznał Pan ks. Havasiego?
Na początku lat 90. cała inspektoria powstawała z ruin, w których tkwiła przez 40 lat komunizmu. Ks. Havasi był bardzo serdeczne i zdeterminowany, prawdziwie był dobrym przewodnikiem. Nie przejmował się krytyką, miał silnego ducha i wielką chęć rozpoczęcia wszystkiego od nowa.
Pewnego dnia poznałem jego głębokie motywy. Po 1950 roku, kiedy wszystkie salezjańskie szkoły zostały odzyskane, a Stefan Sándor został stracony, ówczesny inspektor węgierski, jak tylko opuścił więzienie, zdruzgotany wprawdzie na ciele, ale silny na duchu, powiedział do młodego kleryka Havasiego: “József, pewnego dnia rozpoczniemy wszystko od nowa!”. Ks. Havasi nie wiedział wtedy, że by to oglądać, będzie musiał czekać ponad 30 lat! Możemy jedynie podziwiać ten ich wielki optymizm w tamtych czasach, kiedy to wielka inspektoria licząca ponad 200 salezjanów poszła w rozsypkę, a komunistyczny reżim wydawał się być niezwyciężony.
Przede wszystkim był prawdziwym ojcem dla wszystkich nas, młodych salezjanów, którzy wstąpiliśmy do Zgromadzenia po 1991 roku. Wiele razy doświadczyłem jego ojcowskiej troski i miłości, czując się wyróżnionym za każdym razem, kiedy miałem sposobność z nim rozmawiać i spędzić z nim jakiś czas. Uchodził za człowieka surowego i szybko myślącego, posiadającego jasną wizję.
Czy można powiedzieć, że ks. Havasi był w jakiś sposób również prekursorem Projektu Europa?
Projekt Europa zainicjowała 26 Kapituła Generalna w 2008 roku. On prosił wszystkie wspólnoty i osoby świeckie o modlitwę w intencji misjonarzy, którzy przybyli już w 2004 roku. Dzięki jego dalekowzrocznej wizji na Węgrzech miała miejsce antycypacja niektórych działań związanych z charyzmatycznym Projektem Europa, co było realizowane poprzez modlitwę, przyjęcie i towarzyszenie pierwszym misjonarzy z Wietnamu i Indii, a miało to miejsce jeszcze przed 2008 roku.
Po dziesięcioleciu bogatym w nowe powołania, w 2000 roku inspektoria przeżywała stagnację. Stąd też wielkim darem dla nas był Projekt Europa, dzięki któremu przybyło zaraz sześciu misjonarzy. Z początku ks. Havasi obawiał się, że starsi współbracia węgierscy niezbyt chętnie ich przyjmą. Ale potem również oni okazali im większą serdeczność, ucząc ich języka i wprowadzając w naszą kulturę. A poza tym, ponieważ jeszcze więcej się modliliśmy i nasza młodzież coraz lepiej mogła poznać, czym jest duch salezjański, zaczęły się pojawiać nowe miejscowe powołania. Nadal przyjmowaliśmy też nowych misjonarzy, którymi ks. Havasi mógł wzmocnić wszystkie wspólnoty w inspektorii.
Źródło: AustraLasia