“Gdyby Ksiądz Bosko znalazł się w oratoriach Ciudad Juárez, byłby bez sutanny i opalony od słońca, ale z pewnością zechciałby zobaczyć podwórka zapełnione dziećmi i młodzieżą XXI wieku” – zaznacza Juan Carlos Quirarte, salezjanin, który przez siedem lat kierował tymi dziełami w Meksyku, a który teraz odpowiada za Biuro Planowania i Rozwoju inspektorii meksykańskiej z siedzibą w mieście Guadalajara.
Salezjanie przybyli do Ciudad Juárez 28 lat temu, gdzie założyli pierwszy oratorium pod nazwą “San Juan Bosco” na terenie, na którym wówczas znajdowało się śmietnisko. Potem było oratorium “Domingo Savio”, prawdę mówiąc, wykute w skale, a na koniec – oratorium “Lupita”, co jest skrótem od “Naszej Pani z Guadalupe”.
Dziesięć lat temu Ciudad Juárez była miastem z największym wskaźnikiem przemocy na świecie: ponad 300 morderstw w ciągu miesiąca. Kartele narkotykowe, płatni zabójcy i migracja stały się śmiertelną mieszanką dla tysięcy ludzi młodych.
Obecnie oratoria otwierają swoje podwoje o godz. 8.30, a zamykają późno w nocy, prowadząc nieprzerwanie zajęcia, przez cały tydzień, przez cały rok. Przed południem, w czasie gdy dzieci są w szkole, odbywają się zajęcia i warsztaty dla mam, a po południu rodzice mają wolne, zaś dzieci biorą udział w różnych zajęciach, nie tylko edukacyjnych. Prowadzone są szkoły sportowe, sztuki walk dla dzieci i dorosłych, zajęcia taneczne, warsztaty cyrkowe, malarskie, pisarskie, oferuje się “skateboarding”, “parkour”, wspinaczkę, “zip line”, a nawet – grę, według własnej inwencji, a poza tym jeszcze “piłkę w trzech kierunkach”, w której to grze biorą udział trzy drużyny po trzech zawodników każda, a zwycięża w niej ten, kto puści mniej goli.
Wiele dzieci, które wzrastały w tych oratoriach, to dzisiaj wychowawcy i wolontariusze, którzy prowadzą różne zajęcia w całym mieście, a także w innych częściach kraju, a nawet w innych państwa kontynentu amerykańskiego. Ksiądz Bosko jest wciąż żywy na świecie, a w tym mieście granicznym Meksyku w sposób szczególny. Tutejsze dzieci i młodzież z peryferii mają zagwarantowaną dobrą przyszłość dzięki narzędziom, jakie im dostarczają salezjanie.
Alberto López, “Misiones Salesianas”