“Nie spodziewaliśmy się podobnej powodzi, od pięciu lat nie było tutaj problemów pod tym względem. Miasto opracowało program oczyszczenia i poszerzenia kanałów, ale program jeszcze nie jest dopracowany” – stwierdza ks. Enrico Danieli, salezjański misjonarz. “A poza tym, na początku grudnia już były silne i padające przez dłuższy czas deszcze, które podtopiły szkołę; we wszystkich pomieszczeniach na parterze zalegała woda na wysokość ok. 20 cm, to samo w domu sióstr. Dlatego też nie spodziewaliśmy się kolejnej powodzi. Ale ta niespodziewanie nadeszła z dniem 30 grudnia”.
Powoli woda wypełniała podwórze, pomieszczenia szkolne na parterze i w domu sióstr, tym razem na wysokość 80 cm; to samo się stało z okolicznym terenem i boiskiem do piłki nożnej – 1,5 m wody. W dniu 4 stycznia woda dostała się także do domu wspólnoty, oszczędzając jedynie kościół, który znajduje się nieco wyżej.
Potem wystarczyło kilka godzin, a ks. Danieli, znajdujący się na drugim piętrze, został zablokowany i i musiał pozostać tam trzy dni. Szkoła została zamknięta przez ponad dwa tygodnie, bo dostała się do niej brudna woda, sięgająca ponad 80 cm wysokości. Dzięki natychmiastowej interwencji ks. Danielego i kilku pracownic szkoły, wszystkie bardziej wartościowe rzeczy udało się uratować. Zniszczone zostały jedynie szafy i drewniane stoliki. Jednak szkody, jakie poniosła szkoła, sięgają ponad 500 tys. bath (ponad 13 tys. euro).
Jakkolwiek salezjanie, a zwłaszcza ks. Danieli, mogą dziękować Maryi Wspomożycielce. W całej prowincji Nakhon bardzo wiele osób ucierpiało znacznie bardziej. Lotnisko było zamknięte przez tydzień czasu, drogi i linie kolejowe przerwane w wielu miejscach...
Na ile było to możliwe, salezjanie już przyszli z pomocą poszkodowanym i nie przestają pomagać osobom, które znalazły się w trudnej sytuacji.