Poniżej dwa przykłady w kontekście tej długiej wojny i skutków związanych z bombardowaniami Lwowa na zachodzie kraju i Nowowohryhoriwki we wschodniej jego części. W obu tych przypadkach pomoc salezjanów stała się kluczowa dla ludności, która w czasie nich ucierpiała.
Półtora miesiąca temu, we wczesnych godzinach porannych 6 lipca we Lwowie rozległ się alarm informujący o niebezpieczeństwie wystrzelenia rosyjskich rakiet i dronów. Kilka głośnych eksplozji rozbrzmiało w całym mieście, a sam atak został uznany za jeden z największych, jakie miały miejsce na infrastrukturę cywilną w zachodniej Ukrainie od początku wojny. Pracujący tu salezjanie pospieszyli z pomocą najbardziej potrzebującym, pozbawionym wszystkiego i wymagającym pocieszenia.
W wyniku rosyjskiego ataku na Lwów zostało uszkodzonych około 35 budynków, a 50 z nich uznano za nienadające się do zamieszkania. Mieszkańcy, którzy zostali bez dachu nad głową i bez niczego, otrzymali tymczasowe zakwaterowanie w różnych schroniskach lub ośrodkach dla przesiedleńców, jak również w innych nadających się do tego miejscach. Czterdzieści osiem osób zostało rannych, a kilkanaście zginęło. Salezjanie natychmiast zareagowali na tę sytuację kryzysową i pomogli ludziom, którzy w pośpiechu opuścili swoje domy, bez możliwości powrotu do nich. Ci, którzy pozostali bez mieszkania, zostali tymczasowo zakwaterowani w kampusie dla przesiedleńców znajdującym się w parku publicznym Stryjskyj. Salezjanie przekazali równie środki higieniczne i zorganizowali stołówkę, w której ewakuowani codziennie spożywają posiłki.
“Synowie Księdza Bosko nigdy się nie wycofują i nieustannie starają się być solidarni z własnym narodem, umęczonym i cierpiącym z powodu tej wojny, która niestety nie ustaje i nadal pochłania tak wiele niewinnych ofiar” - mówi ks. Mykhaylo Chaban, przełożony salezjanów wizytatorii Ukrainy obrządku greckokatolickiego pw. Maryi Wspomożycielki (UKR).
Na drugim krańcu kraju, na wschodzie, znajduje się wieś Nowowohryhoriwka, wciąż będąca w poważnym niebezpieczeństwie, wielka ofiara bezlitosnej wojny. Tutaj również dociera zorganizowana i skuteczna pomoc oraz niesione są słowa pocieszenia ze strony salezjanów, którzy zdecydowali się być blisko potrzebujących, chociaż ich życie wciąż jest zagrożone.
“Wszystkich, którzy do nas przychodzą, nazywam aniołami” - mówi Olena, mieszkanka tej wioski, której dom i dotychczasowe życie zostały zniszczone. “Tylko dzięki pomocy tych wolontariuszy udaje nam się przetrwać”. Ks. Józef Nuckowski, salezjanin pracujący w Bibrce na zachodniej Ukrainie, jest jednym z tych aniołów. Chociaż Bibrka jest oddalona o około 13 godzin jazdy samochodem, ks. Nuckowski koordynuje pomoc dla tej wioski, dostarczając tam żywność i artykuły pierwszej potrzeby, okazując ludzkie i duchowe wsparcie ludziom, takim jak Olena.
“Chcemy dotrzeć z pomocą jak najbliżej granicy z Rosją, gdzie większość wiosek jest zniszczona, domy spalone, a ludzie żyją w przepełnionych schroniskach. Oni bardzo potrzebują pomocy” - stwierdza ks. Nuckowski. “Dzięki solidarności salezjanów na całym świecie jesteśmy w stanie tę pomoc otrzymać i przekazać”.
W sumie 66 organizacji salezjańskich z pięciu kontynentów wsparło ponad sto projektów na całej Ukrainie, a kolejne są w przygotowaniu. Ta pomoc będzie kontynuowana, dopóki na Ukrainie nie zapanuje pokój.
Źródło: Misiones Salesianas