Cristina Uguccioni
Ta historia – która mówi o miłości bliźniego na tym obszarze, znaczonym napięciami i konfliktami – rozpoczyna się w drugiej połowie XIX wieku, kiedy to ks. Antonio Belloni, kapłan z Ligurii, wyjeżdża na misje do Ziemi Świętej. Tam zakłada małe zgromadzenie, które angażuje się w wychowanie ludzi młodych, otwierając domy w trzech miejscowościach. W Betlejem otwiera wielki sierociniec, w którym osierocone dzieci żyją i pobierają naukę, a także buduje piec, aby dzięki niemu mogło się utrzymać to dzieło. Z upływem lat, chcąc zapewnić kontynuację własnemu zgromadzeniu, ten kapłan zaczyna pielęgnować w myśl o połączeniu się z salezjanami. Przedstawia tę propozycję swojemu przyjacielowi – ks. Bosko, który na nią przystaje. W 1891 roku pierwsi salezjanie przybywają do Ziemi Świętej i zaczynają pracować z ks. Bellonim.
Wiele dzieł, jeden cel
Obecnie w Palestynie salezjanie (reprezentujący dziesięć krajów) nadal pracują w pomieszczeniach, które odziedziczyli po tym kapłanie z Ligurii, a także założyli nowe. W Betlejem sierociniec, w którym nie przebywają już interniści, stał się szkołą zawodową: uczęszcza do niej 150 dzieci i młodzieży od 15. do 18. roku życia, którzy uczą się tam zawodu przez trzy lata, a poza tym – 160 osób, w wieku 18-30 lat, bierze udział w intensywnych, rocznych kursach zawodowych. Zostało także otwarte wielkie oratorium, do którego dołączyły Muzeum Szopek i Ośrodek Artystyczny, gdzie powstają wyroby z masy perłowej, drzewa oliwnego i ceramiczne, produkowane zgodnie z miejscową tradycją. A poza tym, nieprzerwanie od końca XIX wieku w piecu wypiekany jest smaczny chleb. Tak więc mamy do czynienia z różnymi formami działań w imię jednego celu: wychowywać ludzi młodych, przygotowując ich do stawienia czoła przeciwnościom życia, wzmocnienia więzi społecznych, wsparcia miejscowej ludności i zatroszczenia się o tych, którzy tego najbardziej potrzebują.
Dobre relacje
«Tutaj, w Betlejem, gdzie chrześcijanie stanowią 33% ludności (jest ich ok. 12 tys. osób), do naszych dzieł uczęszczają zarówno młodzi chrześcijanie, jak i muzułamanie (ci stanowią większość), a pracują w nich osoby obu religii. Nigdy nie było problemów z ich współistnieniem i zrodziło się także wiele relacji szczerej przyjaźni» stwierdza ks. Piergiorgio Gianazza, liczący 72 lata (z których 56 przeżył na Bliskim Wschodzie), z-ca przełożonego salezjańskiej inspektorii Bliskiego Wschodu (obejmującej 6 krajów), który mieszka w Betlejem i uczy teologii dogmatycznej w studentacie w Jerozolimie, który jest filią wydziału telologicznego Papieskiego Uniwersytetu Salezjańskiego w Rzymie.
System wychowawczy
Muzułmańscy rodzice bardzo chętnie zapisują swoje dzieci do szkoły salezjańskiej, którą uważają za świetny ośrodek edukacyjny. «Zdali sobie sprawę z tego, że nie czynimy różnicy, gdy chodzi o wiarę. Szczerze też doceniają system wychowawczy Księdza Bosko, którego filarami są rozum, religia i dobroć, tj. dialog i porozumienie, uznanie wymiaru religijnego jako konstytutywnego wymiaru istoty ludzkiej, stylu przyjęcia i troski w relacjach» kontynuuje ks. Piergiorgio. Nasi muzułmańscy uczniowie są pod pewnym względem naszymi pierwszymi misjonarzami wśród miejscowej ludności, ponieważ mocni swoim szczęśliwym doświadczeniem, związanym ze szkołą, są w stanie zaprzeczyć tym, którzy nie przestają twierdzić, że chrześcijanie są niewiernymi i kolonizatorami».
Muzułamański pracownik
Wśród członków personelu znajduje się Khader Abdel Qader Dàadara – muzułmanin, liczący 43 lata, żonaty, ojciec pięciorga dzieci, odpowiedzialny za sprzątanie szkoły – który stwierdza: «Lubię tu pracować, pracuję razem z pewnym chrześcijaninem, z którym bardzo dobrze się dogaduję, pomagamy sobie nawzajem. Niestety, koszty życia w Betlejem są dla mnie bardzo wysokie, jak i również dla bardzo wielu moich rodaków; zarobek nie wystarcza na pokrycie wydatków rodzinnych. Relacje, jakie łączą 50 pracowników zatrudnionych w ośrodkach salezjańskich, są dobre, nie są uwarunkowane pełnionymi funkcjami, ani wyznawaną wiarą. Wzajemny szacunek i uczciwe wykonywanie swoich obowiązków to wartości, które są tutaj podzielane».
Dobry chleb
Wśród dzieł, które zostały odziedziczone po ks. Bellonim, znajduje się piekarnia, którą nadzorują salezjanie, a w której pracuje sześć osób. Przez długi czas ta piekarnia służyła przede wszystkim dzieciom z sierocińca, a następnie – uczniom szkoły. A od pewnego czasu stała się ona punktem odniesienia dla całej miejscowej ludności. Miało to miejsce z początkiem drugiej intyfady, kiedy to w 2002 roku Betlejem przeżywało ciężkie dni, jak o tym wspomina ks. Piergiorgio: «Nasz piec był w stanie zapewnić chleb wszystkim, także za darmo. Pamiętam, że pracowało się dzień i noc. Od tego czasu większa część mieszkańców robi tutaj zakupy, a 120 rodzin potrzebujących z miasta (którymi się opiekujemy) otrzymuje co miesiąc nasze produkty za symboliczną cenę. Miło mi, że w Betlejem, co w j. hebrajskim znaczy “Dom chleba”, znajduje się piec, który zapewnia pożywienie miejscowej ludności i stanowi pomoc dla osób najbardziej potrzebujących, przyczyniając się do podtrzymania dobrych relacji między chrześcijanami i muzułmanami».
Sytuacja w mieście
Według Khadera, to miasto, które przez wieki było zamieszkiwane przez chrześcijan i muzułmanów, , «wyróżnia się pod względem tolerancji, szacunku, braterstwa braci i sióstr obu religii. Staramy się o wzajemne zrozumienie i dobre sąsiedzkie relacje. Rozmowy i dyskusje, które się toczą między nami, nigdy nie przechodzą w burdy. Kiedy my, muzułmanie, słyszymy dzwony kościołów, to jakbyśmy słyszeli wezwanie do naszej modlitwy». I dodaje: «Moje osobiste relacje z chrześcijanami są przyjazne. Szanujemy się, przeżywamy razem chwile radości i bólu, staramy się zawsze żyć w zgodzie i w pokoju».
Chrześcijańscy pielgrzymi i decyzja Arafata
W mieście współżycie między wiernymi obu religii jest pokojowe, jak to zauważa dalej ks. Piergiorgio: «Nigdy nie zaobserwowano konfliktów między tymi dwoma wspólnotami, ani żadnych aktów fanatyzmu. Arafat oświadczył, że w ośmiu miejscowościach palestyńskich – a wśród nich w Betlejem – zawsze wybierano burmistrzem chrześcijanina: to z pewnością sprzyja normalnym relacjom między obu wspólnotami. Również stały napływ chrześcijańskich pielgrzymów, którzy wspierają lokalną gospodarkę, a także liczne dzieła wychowawcze i sanitarne, powołane do życia przez chrześcijan dla dobra miejscowej ludności, sprzyjają podtrzymaniu tego spokojnego klimatu. A poza tym, zostały rozpoczęte ciekawe projekty, których celem jest lepsze, wzajemne zrozumienie się: niektórzy intelektualiści chrześcijańscy i muzułmańscy, by podać tu jeden z przykładów, powołali grupę, która publikuje czasopismo Al liqà (Spotkanie), w której każda kwestia jest rozpatrywana z dwóch punktów widzenia. Jest to inicjatywa godna pochwały, do której również przystąpiłem, pisząc artykuły».
Rola religii
«Osoby odmiennej religii, które atutentycznie żyją swoją wiarą i są w stanie zgodnie ze sobą żyć, świadczą, że istotnie religie promują braterstwo i pokój » podkreśla ks. Piergiorgio. «Niestety, problemy pojawiają się, kiedy religie są manipulowane z powodów politycznych i gospodarczych, wypaczając ich istotę». A Khader stwierdza na koniec: «Myślę, że pokojowe współżycie między osobami odmiennej wiary ukazuje, że język miłości, tolerancji, przebaczenia i zrozumienia pozwala uniknąć ekstremizmu. My, tutaj, angażujemy się w kształtowanie nowego pokolenia, bardziej światłego, bardziej świadomego: chłopców i dziewcząt, którzy będą zdolni kroczyć ze sobą ręka w rękę. Oczywiście, istnieją różnice między muzułamanami i chrześcijanami, ale posiadamy również wspólne wartości: moralność i prawo Boże ».
Źródło: http://www.lastampa.it/vaticaninsider/ita