Urodziłem się w Sargodha, w stanie Punjab, jako dziewiąty z rodzeństwa, przyjąłem chrzest w kościele w mojej wiosce. Mój ojciec był ogrodnikiem przy kościele, tak więc od dziecka miałem do czynienia z siostrami i księżmi. Zaraz po ukończeniu szkoły wstąpiłem do seminarium diecezjalnego, ale z różnych powodów nie mogłem tam dłużej pozostać i wróciłem do domu.
W tym czasie dokończyłem moje studia z nauk politycznych, ale nie przestałem szukać woli Bożej odnośnie do mojego życia, brałem udział w niedzielnej Eucharystii i zajęciach parafialnych. Pewnego razu grupa przyjaciół moich rówieśników, którzy byli ciekawi poznać Słowo Boże, poprosiła, bym uczył ich katechizmu. Nie zgodziłem się na to za pierwszym i drugim razem, ale za trzecim wyraziłem zgodę. Pomyślałem, że być może to sam Bóg ich posyła, abym ich uczył, i w ten sposób przygotowałem ich do I Komunii św.
Proboszcz o tym wszystkim wiedział i poradził mi wstąpić do któregoś ze zgromadzeń zakonnych, ale żadne z nich mnie nie pociągało. Na koniec przedstawił mi salezjanów, mówiąc, że pracują z młodzieżą w taki sposób, jak ja to robiłem. Te słowa przykuły moją uwagę i zdecydowałem się odwiedzieć wspólnotę salezjańską w Lahaur.
W dniu 10 sierpnia 2004 r. oficjalnie stałem się członkiem wspólnoty “Don Bosco Technical School” i Ośrodka Młodzieżowego w Lahaur. Po miesiącu życia z salezjanami zdecydowałem się kontynuować. Byłem pod wrażeniem niezmordowanej gorliwości, miłości i troski, jaką ks. Hans Dopheide otaczał młodych ludzi; młodzieńczości ks. Miguela Ruíza, którego to przedsięwzięcia prawdziwie dotknęły mojego życia. Na koniec spotkałem ks. Petera Zago, a po rocznym pobycie w Lahaur udałem się do Quetty, gdzie mogłem doświadczyć apostolatu w szkole oraz docenić ten cały czas spędzony z ks. Peterem i kilka miesięcy z ks. Julio Palmierim.
Potem przeszedłem cały cykl formacyjny na Filipinach, po czym wróciłem do ojczyzny i przyjąłem święcenia kapłańskie. Teraz moim priorytetem jest ofiarować moje życie młodym Pakistańczykom.