Drodzy przyjaciele salezjańskiego charyzmatu, sen misyjny, o którym mowa w tytule, to wielki sen Księdza Bosko. Już od pierwszych lat istnienia małego i słabego Towarzystwa św. Franciszka Salezego (Salezjanów) wysłał on pierwszych misjonarzy do Argentyny (1875), aby zajęli się tysiącami włoskich emigrantów, którzy tam przybyli, jednak kierując się przy tym głębokim pragnieniem, aby w krótkim czasie udali się, by ewangelizować rdzenne ludy Patagonii.
W jednym ze swoich proroczych snów Ksiądz Bosko spogląda z jakiegoś pagórka na świat z niektórymi ze swoich wychowanków, a przewodzi im Pasterka. Chłopcy odczytują nazwy miast, które widzą: Valparaíso, Santiago, a potem przemierzają wzrokiem góry, doliny i morza… Pekin! - wykrzykują w pewnym momencie.
„Dobrze – powiedziała Pasterka – teraz namaluj linię łączącą Santiago z Pekinem, wyznacz jej środek w centrum Afryki, a będziesz dokładnie wiedzieć, ile muszą zrobić Salezjanie”.
„Ale jak tego wszystkiego mają dokonać?” – zawołał Ksiądz Bosko. „Odległości są ogromne, miejsca niedostępne, a salezjanów jest mało!”. „Nie martw się. Dokonają tego twoi synowie, synowie twoich synów i ich synowie”.
No właśnie, tymi synami jesteśmy my, a ten sen misyjny jest wciąż żywy, bardzo żywy. I my jesteśmy obecni w tym śnie.
Gdyby Ksiądz Bosko w sposób fizyczny znalazł się wśród nas, czułby się bardzo szczęśliwy, co wyraziłby swoim szerokim i niezapomnianym uśmiechem, widząc, jak jego oba zgromadzenia, Salezjanie Księdza Bosko i Córki Maryi Wspomożycielki, nie przestają być misjonarzami i wyruszać w stronę horyzontów, o których on jedynie śnił, co czynią w ramach kolejnych wypraw misyjnych, które osiągnęły w tym roku liczbę 150.
10 tysięcy misjonarzy
W dniu 29 września 36 Salezjanów Księdza Bosko i 12 Córek Maryi Wspomożycielki otrzymało w czasie Eucharystii rozesłania krzyże misyjne, będące znakiem, który wyróżnia „posłanych” na cztery kontynenty.
W czasie homilii mogłem się podzielić z wszystkimi informacją, która nie tylko jest ciekawostką, ale także posiada wielkie znaczenie charyzmatyczne, dotycząc również salezjańskiej tożsamości. Powiedziałem, że w biurze Dykasterii ds. misji znajduje się rejestr, w którym zostały spisane wszystkie imiona i nazwiska misjonarzy, którzy wyjechali w ramach 150 wypraw misyjnych; jako pierwszy pojawia się ks. Giovanni Cagliero. Do tej pory w tym rejestrze zostało odnotowanych 9542 misjonarzy, poczynając od roku 1875. Jednak wiemy, że jakiś tysiąc innych misjonarzy zostało wysłanych na misje w różnych okolicznościach, chociaż nie otrzymali oficjalnie krzyży misyjnych na Valdocco. Nie znam liczbę córek Maryi Wspomożycielki – misjonarek, ale z pewnością jest ich kilka tysięcy.
Tak więc, czy możemy mieć najmniejszą nawet wątpliwość co do misyjnego charyzmatu obu zgromadzeń taki drogich Księdzu Bosko? Oczywiście, że nie. Zrodziliśmy się jako zakonnicy i zakonnice dla młodzieży, chłopców i dziewcząt z całego świata, zwłaszcza dla najuboższych i najbardziej potrzebujących z nich, ale również po to, aby być ewangelizatorami i misjonarzami tam, gdzie jesteśmy potrzebni.
Dobrze o tym wiedzą bracia i siostry, którzy otrzymali krzyże na Valdocco w zeszłym miesiącu jako misjonarze Jezusa. Przechowuję w swoim sercu wiele twarzy i imion sióstr i braci misjonarzy, których spotkałem na całym świecie przez tych prawie sześć lat. Zawsze są wśród najuboższych i pokornych z pięciu kontynentów.
Widziałem coś, co wydawało się niemożliwe: mężczyzn i kobiety, którzy każdego dnia oddawali swoje życie, żyjąc w puszczach i na strasznych pustyniach lub peryferiach codziennie nękanych przemocą. Głosili Jezusa słowem i bardzo często milczeniem, nie mogąc o Nim mówić, przepowiadając bez słów prostą Ewangelię, którą żyli w swoim codziennym życiu.
Spotkałem siostry i braci, którzy przebywali w różnych więzieniach nawet przez więcej niż trzydzieści, czterdzieści lat z powodu wiary. Spotkałem braci, którzy potem stali się męczennikami za wiarę, umierając bezsensownie i niesprawiedliwie, jak to było w przypadku salezjańskich misjonarzy z Hiszpanii (ks. César Antonio Fernández i ks. Fernando Hernández, obaj zamordowani w Burkina Faso).
Dzisiaj nasi bracia i siostry nie przestają być misjonarzami w całej Ameryce, w Amazonii i na całym górskim obszarze łańcuchu Andów, w Afryce. Są misjonarzami w Mongolii, we Wschodniej Europie, w Nepalu i wszystkich innych miejscach Azji oraz prawie całej Oceanii… Nadal docierają do nas prośby z wszystkich części świata, gdzie również chcą, by przybyli synowie i córki Księdza Bosko.
Dzieje się tak także dzięki wam, waszej miłości, waszej życzliwości i waszej wspaniałomyślności, które okazujecie najuboższym. Razem możemy im pomóc w jeszcze większym stopniu i jeszcze bardziej poszerzyć zakres naszej miłości.
Niech dobry Bóg wam wszystkim błogosławi.