“Człowiek Boży. Kubańczyk pełnym tytułem. Niezmordowany misjonarz w wioskach Guamá, na wschodnim obszarze Kuby, kochający przede wszystkim młodzież” – w ten sposób opisali go, w sieciach społecznościowych, jego współbracia.
W homilii wygłoszonej w czasie odprawianej przez niego Eucharystii ks. Roccaro podziękował tym wszystkim, z którymi dzielił tę całą drogę i pomogli mu dotrzeć do miejsca, w którym znajduje się dzisiaj.
“To niewiele, czego dokonałem w moim życiu, nie dokonałem sam, to nie jest moim dziełem, ale wielu tych osób, którzy mi pomogli, a przede wszystkim – Boga” – podkreślił.
Jubilat podziękował swojej rodzinie, która zawsze mu towarzyszyła w czasie jego kapłańskiego życia, krajanom z Scorzé, miejscowości, w której się urodził, salezjanom, dzięki którym mógł ukończyć studia i odkryć powołanie zakonne, a także swoim współbraciom kapłanom, z którymi wiele lata spędził na Kubie, gdzie został wysłany jako misjonarz 50 lat temu.
Ks. Roccaro podkreślił również, że w obecnym czasie trzeba koniecznie budować mosty między samymi katolikami, prosząc wiernych, by byli “poszukiwaczami Boga”. “Trudno mi przychodzi pomyśleć, że dwie osoby konsekrowane nie są w stanie zgodzić się ze sobą, że są wrogami, przeciwnikami” – stwierdził.
Zaznaczył również, że posłuszeństwo jest kluczowe w życiu, to dzięki niemu apostolat staje się owocny. “Ponieważ nie liczy się to, co ja wybieram, ale to, co mi zostaje polecone, to, czego chce Bóg” – powiedział. Od tego “nie tylko zależy pokój, owocność, ale także szczęście” – dodał.
Na koniec kapłan poprosił wiernych, by modlili się za niego, aby, kiedy Bóg zechce zabrać go do siebie, “dane mi było spotkać tego Boga, tę tajemnicę, którą tak często chciałem poznać w całej jej głębi”.
https://www.infoans.org/pl/component/k2/item/10943#sigProId33f7a7ee35