Najdrożsi Salezjanie Współpracownicy,
po 8 latach służby na rzecz Stowarzyszenia pragnę pożegnać się z wami z tą samą godnością i tą samą miłością, którymi żyłem w czasie tych wszystkich lat. Były to dla mnie lata łaski. Poznałem osoby silne w wierze w Chrystusa, świadome swojego powołania, zakochane w Księdzu Bosko i całkowicie zaangażowane w salezjańskie posłannictwo.
Uczestniczyłem w Kongresie Światowym w 2012 roku, kiedy został ostatecznie zatwierdzony Program Życia Apostolskiego... Opracowaliśmy i zaprezentowaliśmy na wszystkich kontynentach inne dokumenty, które stanowią kręgosług naszego Stowarzyszenia: Komentarz; główne wskazania dotyczące formacji; animacja i zarządzanie; animacja solidarności ekonomicznej (ASE).
Wraz z siostrą Leslye (Sandigo – przyp. red.) odwiedziliśmy liczne kraje afrykańskie. W czasie Kongresu Regionalnego w Addis Abebie została podjęta decyzja o utworzeniu dwóch obszarów językowych: dla Afryki anglojęzycznej i Afryki francuskojęzycznej. Ten wybór oznaczał piękny moment rozwoju Stowarzyszenia na tym wielkim kontynencie.
Jestem szczęśliwy, że mogę pozostawić Stowarzyszenie, która wzarasta w poczuciu przynależności i komunii. Dziękuję każdemu z was, a w sposób szczególny Noemi (Bertola) za jej mądrą, matczyną, wspaniałomyślną służbę. Dziękuję również Antonio (Boccia) za odwagę, z jaką kierował Stowarzyszeniem. Nie mogę nie podziękować także Giuseppe (Cesaroni). Przeżyliśmy razem wiele pięknych momentów, podziwiałem zawsze jego wspaniałomyślność, której towarzyszyły prostota i serdeczność.
Ale być może najbardziej owocnym okresem mojej posługi był rok chiemioterapii. Odkrycie, że ma się chłoniaka, jest brzydką niespodzianką. Przechodzi się od życia aktywnego, na które składają się różne zajęcia i podróże, do życia biernego (...). Również dla kapłana nie jest łatwo przeżyć ten czas, który wydaje się “stracony”. Zdecydowałem się, czyniąc to w wierze, przemienić tę jałową izolację w owocną samotność. Tak oto cisza stała się miejscem dialogu z Bogiem i z samym sobą, aby powrócić do tego, co istotne (...). W tym czasie ofiarowałem moje cierpienia w intencji Rodziny Salezjańskiej i Stowarzyszenia. Odczuwałem bliskość Jezusa, który zbawił ludzkość swoją męką i śmiercią.
Myślę, że dałem wszystko: miłość, służbę, cierpienie. Są to również dary, jakie pozostawiam Stowarzyszeniu.
Dziękuję tym wszystkim, którzy mi towarzyszyli w tych latach. Zbieram wszystkie wasze “dziękuje” i ofiaruję w celebracji eucharystycznej jako jedno wielkie “DZIĘKUJĘ” Bogu Ojcu, który nas wspiera na drodze, która jest kontynuowana, chociaż w różnych kierunkach.
Niech Maryja Wspomożycielka towarzyszy Stowarzyszeniu. Madonna trudnych czasów sprawi, że w swoim czasie spadnie deszcz i rozkwitnie ziemia zroszona potem naszych wysiłków.
Z braterskim pozdrowieniem w Księdzu Bosko
Ks. Giuseppe Casti