Rządy wprowadziły środki, które uniemożliwiają przemieszczanie się i prowadzenia działalności publicznej. “To oczywiste, że ta pandemia jeszcze bardziej pogorszy sytuację osób, które już są ubogie. Znajdują się teraz między niepewnością i strachem” – stwierdza ks. Jacob, salezjanin misjonarz w Sudanie.
A jednak w każdym kraju salezjanie stawiają sobie to samo pytanie, pytając z niepokojem, czy ta pandemia nie doprowadzi do jednej wielkiej katastrofy humanitarnej. W jaki sposób ta wielka masa ludzi z szarej strefy będzie w stanie przeżyć, wiedząc, że ci, jeśli nie wyjdą na ulicę, nie zarobią wystarczająco, by móc zaspokoić swój głód?
Wzrost zakażeń koronawirusem ma miejsce we wszystkich krajach Afryki i Ameryki, czego najbardziej jaskrawym przykładem jest Ekwador.
Hernán, salezjanin z Beninu, użala się, że “z powodu złych warunków sanitarnych o koronowirusie dowiemy się dopiero wtedy, gdy zaczną umierać ludzie. W parafii gromadzimy żywność, bo kiedy pojawi się kryzys, ludzie będą chcieli od nas pożywienie” – stwierdza.
Z Gomy, w Demokratycznej Republice Konga, ks. Domingo donosi: “przebywa wśród nas 40 dzieci, które nie mają rodziny i około 80 sierot”.
Zaś z Mbuji-Mayi ks. Mario Pérez informuje, że salezjanie w sposób szczególny są zaniepokojeni wybuchem cholery. “Jest u nas 127 dzieci oskarżonych o czary i każdego dnia do nich dołączają inne”.
Salezjanie martwią się o dzieci ulicy, migrantów i uchodźców.
Największym podmiotem troski w Angoli są dzieci ulicy. Maximo, salezjanin koadiutor, oświadcza: “rząd poprosił nas o przyjęcie kolejnej setki dzieci ulicy. Obecnie już prawie 300 dzieci znajduje się w różnych ośrodkach”.
Również salezjanie w Ameryce wyrażają wyraźne zaniepokojenie: “Chodzi o osoby najbardziej pokrzywdzone, które mogą przeżyć dzięki temu, co każdego dnia zdobędą na ulicy, a także migrantów i uchodźców w wielu krajach” – mówi Juan Carlos Quirarte, koordynator sieci “America Social Salesiana”, która obejmuje 19 krajów.
Źródło: “Misiones Salesianas” (Hiszpania)