Kiedy pytałem młodych, który raz są na tym cyklicznym już spotkaniu – wielu odpowiadało, że to nie pierwsza przygoda z salezjanami ze Szczepina. Sporo młodzieży podkreślało, że czeka z niecierpliwością na kolejne edycje. Jak sami zaznaczali, również tym razem się nie zawiedli. Atmosfera była niesamowita. Przyjazny, ciepły i pełen życzliwości klimat spowodował, że każdy czuł się tam zauważony i potrzebny.
Szczególnie wzruszającym punktem programu było świadectwo Janka Meli. Opowiadał o swoich doświadczeniach, zarówno tych trudnych, jak i pięknych. Mówił o wypadku, w którym stracił kończyny, ale także o swojej podróży na biegun północny oraz misji i pracy w różnych fundacjach. Jego historia była pełna odwagi i wiary, a jednocześnie pokory. Jednym z najbardziej poruszających momentów było, gdy Janek powiedział, że nie można tracić nadziei, bo nawet w najciemniejszych chwilach zawsze jest światło, którym jest Jezus.
Ks. Piotr Rozpędowski, który przewodniczył wieczornej Eucharystii, skupił się na roli młodzieży w Kościele i na tym, jak ważne jest, aby młodzież była aktywna w swojej wierze. Mówił o mocy modlitwy i wspólnoty. To było dla mnie osobiście bardzo inspirujące i motywujące.
Wyjątkowym i jak zaznaczali sami uczestnicy czuwania najbardziej niezapomnianym momentem była całonocna adoracja Najświętszego Sakramentu. W ciszy i skupieniu wielu młodych spotkało się z Jezusem. Był to czas na osobistą modlitwę i refleksję. „W tym momencie czułem niesamowitą jedność z Bogiem i z innymi uczestnikami. Wtedy naprawdę czułem, że wszystko mogę w tym, który mnie umacnia” – wyznał Robert z Wrocławia. Wystarczyło wejść do kościoła i zobaczyć wielu młodych rozmodlonych ludzi, a wtedy przychodziła myśl, że młodzi potrzebują równowagi duchowej oraz poczucia wspólnoty. Widziałem, jak wielu młodych przystąpiło do Sakramentu Pokuty, a później do Komunii Świętej. Niezapomniany widok.
Dobrym czasem na integrację i spędzenie reszty nocy w klimacie salezjańskim okazały się pierogi o północy, a po nich przeróżne warsztaty. Zajrzałem do pomieszczeń, gdzie młodzi zdobili przeróżne przedmioty decoupage. Natknąłem się na szybki kurs tańca użytkowego, który prowadzili studenci z Salezjańskiego Duszpasterstwa Akademickiego Most z Wrocławia. Można była również uczestniczyć w maratonie filmowym, albo pograć wspólnie w „Mafię”. Czuwanie zakończyło się klasycznym tańcem integracyjnym o poranku.
To nocne czuwanie przypomniało mi, jak ważna jest wdzięczność za każdy dzień i za każdą osobę, którą spotyka na swojej drodze i świadomość tego, że zawsze „wszystko mogę w Tym…”, który nie zostawia mnie samego. Słowa Jaśka Meli i ks. Piotra Rozpędowskiego były dla mnie wielką inspiracją do jeszcze głębszego zaangażowania się w życie duchowe i wspólnotowe. Liczę na to, że młodzież ma podobne odczucia. Niech ten młodzieńczy entuzjazm wiary pozostanie w młodych jak najdłużej.
Dawid Nowak SDB