Dlaczego Ksiądz zdecydował się zostać misjonarzem?
Było to coś, co odczułem w sercu, jak jakiś nakaz sprawiedliwości. Teraz pracuję w Afryce, ale byłem również na Haiti po trzęsieniu ziemi w 2010 roku, pomagając uchodźcom przebywającym w obozach oraz odbudowując działalność na rzecz dzieci ulicy. Dzisiaj czuję się jak u siebie w domu pośród tych moich braci i moich sióstr z Mbuji Mayi, w Demokratycznej Republice Konga.
Jak wygląda Księdza życie w Mbuji Mayi?
Mbuji Mayi jest stolicą Wschodniego Kasai, regionu, który jest znany na świecie z powodu swoich diamentów. Ale, gdy chodzi o Kongo, to słynie przede wszystkim z gwałcenia praw dzieci. Wiele dzieci staje się tutaj przedmiotem różnego typu handlu i wykorzystania, od wykorzystania seksualnego po wykorzystanie w przymusowej pracy. Dzieci przybywają do naszych ośrodków same lub w towarzystwie kogoś, kto zna naszą pracę; są tutaj kierowane przez służby społeczne, sąd dla nieletnich lub policję. A poza tym, prowadzimy działalność na ulicy i więzieniu dla nieletnich.
Co oferujecie dzieciom w salezjańskich ośrodkach?
Dzieci i młodzież, którzy trafiają do naszych szkół czy uczestniczą w zajęciach oratorium i parafii, pochodzą z ubogich rodzin, które nie mają środków ani na zakup pożywienia, ani na opłatę szkoły swoich dzieci. Prowadzimy szkołę podstawową, ośrodek alfabetyzacji, ośrodek techniczny, parafię, oratorium oraz szkołę dla dzieci zagrożonych i przebywających w więzieniu. A oprócz tego jesteśmy obecni na ulicy i na targowiskach, gdzie przebywają opuszczone dzieci i młodzież.
Jakie Ksiądz ma marzenia?
Marzę o stworzeniu małych, rodzinnych szkół, w których przede wszystkim matki mogłyby pobierać edukację i być wspierane w ich ekonomii, autonomii, godności i lepszej opiece nad dziećmi. To mogłoby się przyczynić do zmniejszenia liczby dzieci opuszczonych i wpłynąć na zmianę kultury. Dzieci i kobiety mogą pozytywnie przyczynić się do rozwoju swoich wspólnot. Myślę, że jeśli każdy z nas pomyślałby o tym, że musi ten świat zostawić piękniejszym i lepszym niż go zastał, mielibyśmy świat lepszy i dobry dla wszystkich.
Nie zabierzemy z sobą niczego do Nieba, tylko pustkę po tych, których kochaliśmy.