Mama Abeby pracuje okazjonalnie na plantacji kawowy, jak zresztą większość dorosłych w Dilla. Jednak znikome deszcze na tym obszarze w ostatnich latach zmniejszyły możliwość nawet takiej, dorywczej pracy w jej przypadku. Natomiast ojciec Abeby żyje 350 km od nich, na północy. Dwukrotnie, kiedy pojawił się, zostawił nieco pieniędzy żonie i córkom i jakąś torbę warzyw. Ale teraz, już od dłuższego czasu jest poza, nawet nie zna swojej ostatniej córki, Berhane, która ma już dwa latka.
Abeba uczęszcza do szkoły salezjańskiej i tej samej klasy co jej siostra Tigist, która liczy 6 lat. Podczas gdy Tigist trochę się opiera, Abeba jest szczęśliwa, że może uczyć się czytać i pisać, twierdząc: “Jesteśmy zadowolone, że możemy chodzić do szkoły, przebywać z naszymi przyjaciółmi, zjeść tutaj obiad i podwieczorek. Tak więc nawet, gdy mama nie jest w stanie coś przygotować do jedzenia, my nie jesteśmy głodne. W szkole jemy “teff” i fasolę, a czasem jajka, zaś na podwieczorek – owoce, pycha! Na podwórku znajduje się mała fontanna, przy której często walczę z innymi, by się napić jako pierwsza, ale zaraz potem zawieramy pokój”.
Działanie salezjanów w Dilla jest odpowiedzią na brak zdrowego i regularnego pożywienia dla wielu dzieci. Stanowi również przykład dobrej działalności gospodarczej, ponieważ większa część produktów pochodzi z niedalekiego Wallame, gdzie salezjanie mają inną szkołę i ośrodek produkcji rolniczej z hodowlą zwierząt. W ten sposób program żywieniowy może być realizowany autonomicznie, zapewniając również pracę dziesiątkom mieszkańców.
Więcej informacji znajdziemy na stronie: www.missionidonbosco.org