Przygotowania trwały kilka miesięcy. W końcu przyszedł upragniony dzień spotkania i wyjazdu. Uczestnicy spotkali się w Gdańsku, Bydgoszczy, Gnieźnie i Świebodzinie, tak by trasa przejazdu była optymalna. W końcu, wczesnym popołudniem 29 kwietnia 2024 roku w Świebodzinie wszystkie 60 miejsc w autokarze zostało zajętych i wspólnota Rajdu ruszyła w pełnym składzie. Przed godz. 8.00 kolejnego dnia wszyscy oddychali już włoskim powietrzem, by po krótkim czasie na śniadanie rozpocząć zwiedzanie Mediolanu. I chociaż miasto wzbudzało uznanie, robiło wrażenie, zachwycało, to jednak serca i myśli uciekały w inną stronę. Tak jakby wracały do domu, którego nigdy nie widziały. Trochę to jednak dziwne, ale jednak bardzo prawdziwe.
Popołudnie to już przyjazd w okolice Turynu, pierwsze spotkania w grupach, integracja, wcześniej pierwsza rajdowa Eucharystia. Przygotowania na poranny wyjazd do Colle Don Bosco, Morialdo i Mondonio.
Poranek był jeszcze bardziej ekscytujący. Wszystko było nowe i wszystko dawało poczucie bliskości. Z nieba lał się deszcz, a w sercach świeciło słońce. Dzień upłynął nie na zwiedzaniu, ale na odkrywaniu, poznawaniu, modlitwie i refleksji. Bardzo często powtarzało się zdanie, zaczynające się od słów: „to tutaj...”. To tutaj mieszkał ks. Bosko, to tutaj spotkał Dominika Savio, to tutaj biegła jego droga do kościoła, to tutaj klęczał Dominik, gdy kościół był zamknięty... To nie była historia. Ksiądz Bosko dawał się poznać, zapraszał do siebie, przyjmował w szeregi Oratorium, zapraszał do swojego skromnego domu, przepraszając za odgłosy muczącej za ścianą krowy. Podsyłał też przewodników (jak spotkany na Valdocco ks. Livio) czy podsuwał inspiracje podczas refleksji nad jego snem.
Noc była czasem na odpoczynek i poskładanie myśli przed wyjazdem na Valdocco. Na początek mocne doświadczenie. Eucharystia w kościele św. Franciszka Salezego. I znowu te same słowa – „to tutaj”. To tutaj ks. Bosko znalazł modlącego się Dominika Savio, to tutaj była pierwsza jadalnia, to tutaj były warsztaty, ogródek Matusi Małgorzaty i pracownie. W końcu, to tutaj umierał ks. Bosko, by potem Turyn zamilkł.
Dzień na Valdocco był pełen wzruszeń, marzeń i refleksji. To był też dzień szczególnego zawiązywania wspólnoty. Ks. Bosko jednoczył. Tak było na modlitwie przy jego relikwiach. Czas wypełniony był także modlitwą przy relikwiach św. Dominika Savio i św. Marii Dominiki Mazzarello. Szczególne chwile upływały przed obrazem Maryi Wspomożycielki.
Pozostałe dni Rajdu były istotne, ale już nie tak ważne. To pobyt nad jeziorem Garda i wizyta w Gardalandzie, a także zwiedzanie Werony i Wenecji. To co najważniejsze zadziało się w sercach, a miało miejsce u ks. Bosko.
Rytm każdego rajdowego dnia wyznaczany był przez Eucharystię, Liturgię Godzin, Różaniec i pracę w grupach. Nowy dzień przynosił też nowe indywidualne zadania, mające na celu zwracać uwagę uczestników na to, co łatwo może umknąć. W Rajdzie wzięły udział 52 osoby z kilkunastu placówek Inspektorii Pilskiej, 5 salezjanów i 2 salezjanki. Za wydarzenie odpowiedzialny był ks. Krzysztof Tomeczkowski SDB. Dobrze, że spełnia się sen.
ks. Grzegorz Chmieliński SDB
fot. ks. Krzysztof Tomeczkowski SDB