Salezjanin, z którym rozmawiał przedstawiciel dziennika “Messaggero Veneto”, podkreślił różne znaczenie tej wizyty: “Przede wszystkim jest to gest bliskości wobec rodziny śp. Lorenza, z którą skontaktował się Kwirynał. Takiej straty nie da się ukoić. Była ona dla nas bolesna, głęboka, po ludzku nie do naprawienia...”.
Jednocześnie – dodał – jest to wielki, szlachetny gest świadczący o wielkiej bliskości w odniesieniu do tej szkoły. Cieszymy się, że pan prezydent będzie mógł odwiedzić nasz ośrodek, by osobiście zapoznać się z tutejszym modelem kształcenia zawodowego”. Dlatego też ks. Teston i cała społeczność szkoły organizują tę wizytę, aby Mattarella mógł “przekonać się o naszym pragnienie dobra, które staramy się osiągnąć dzięki naszym kursom zawodowym oferowanym młodym ludziom, którzy mają trudności z tradycyjnym systemem nauczania lub którzy być może mają inne umiejętności, dzięki którym mogą budować swoją przyszłość”.
Szkoła przywiązuje również dużą wagę do pamięci o Lorenzo Parellim. W “Bearzi” są już podejmowane różne inicjatywy w tym względzie, co jest czynione zgodnie z życzeniem rodziny. “Jako szkoła wspieramy ich i w tym trudnym czasie. Zobowiązaliśmy się do współpracy z regionem, władzami i pracodawcami, aby rozpocząć całościową refleksję nad dualnym systemem kształcenia oraz nad ścieżką rozwoju uczniów w danej firmie. Chcemy w ten sposób oddać cześć Lorenzo, a ten sposób wydaje nam się najbardziej konkretny i odpowiedni”.
Śmierć tego młodego ucznia, tym bardziej, że nastąpiła niespodziewanie, skłaniła do refleksji wszystkich członków społeczności szkolnej, a zwłaszcza przyjaciół i kolegów zmarłego przedwcześnie młodego człowieka. Szkoła salezjańska nie uchyliła się od zadania towarzyszenia w tym czasie żałoby: “To wydarzenie było szokiem. Począwszy od dnia tragedii, zastanawialiśmy się nad sensem życia i zorganizowaliśmy doraźne kursy pomocy psychologicznej dla grupy klasowej i dzieci, które o to poprosiły. To, co się wydarzyło, wzbudziło wiele pytań, dialogu i refleksji, zwłaszcza wśród starszych uczniów” – powiedział na koniec ks. Teston.