My, salezjanie z Battersea, wraz z anglikańską parafią “St. Marys” i dobroczynną organizacją połączyliśmy nasze siły, aby stać się razem “Aniołami z Battersea”. Mowa tu o sieci, którą tworzy ponad 400 wolontariuszy południowo-zachodniego obszaru Londynu. Wszyscy oni są zaangażowani w niesienie pomocy swoim sąsiadom: robią zakupy, nabywają lekarstwa, wyprowadzają psy na spacer i okazują nieco przyjaźni.
To doświadczenie wskazało na ogromny rezerwuar nadziei i dobrej woli pod powierzchnią zatłoczonego i bezosobowego Londynu. W czasie ostatnich sześciu miesięcy tysiące godzin poświęcono na wsparcie osób znajdujących się w najtrudniejszej sytuacji pod względem zdrowotnym i ekonomicznym (...). Nie było to łatwe. Wiele z tych osób, którym pomagliśmy, nie chciało jałmużny, ale prosiło o jedzenie dla swoich rodzin. Nasi “Aniołowie” musieli postępować bardzo delikatnie z osobami, które znajdowały się w najtrudniejszej sytuacji: rozmawiali z nimi telefonicznie, słuchali ich, poznając ich potrzeby, i odpowiadali na nie, czyniąc to w konkretny sposób i w bliskim kontakcie z nimi, pomimo dystansu społecznego.
To wszystko spotkało się z bardzo pozytywnym przyjęciem. Te osoby odczuły, że nie są same i były wdzięczne za to, co robiliśmy. Jednak nie byli zdani jedynie na pomoc. Prawie wszyscy, którym pomogliśmy, byli w stanie sami stanąć na nogi i znów pokierować swoim życiem. To były wspaniałe osoby, które znajdując się w trudnej sytuacji, wprawdzie przyjmowały pomoc, ale zachowały przy tym swoją godność i niezależność (...). Czuliśmy się uprzywilejowani, że możemy im pomóc w tym trudnym czasie.
To wystąpienie w roli ‘Aniołów’ było bardzo interesujące (...). Nagle nasza dzielnica wydawała się odmieniona. Odkryliśmy spokojny heroizm zwykłych ludzi, którzy każdego dnia starają się przeżyć, pozostając osobami radosnymi i optymistycznie nastawionymi do życia.
My, wolontariusze, których wszystkich było 400, w rzeczywistości staliśmy się beneficjentami tej akcji, w czasie której ujawniły się te cechy, które były uśpione w stylu naszego codziennego życia: współczucie, wdzięczność za nasze środowiska, poczucie sprawiedliwości, większa wiara w człowieczeństwo i głębsze uświadomienie sobie priorytetów w życiu. Ale przede wszystkim to doświadczenie wskazało na możliwość innego ducha wspólnoty na naszym terenie. Być może możemy bardziej ufać ludziom; być może tam, na zewnątrz, nie czekają tylko na to, by nas wykorzystać; być może jesteśmy w stanie wyzbyć się trochę lęku przed drugim i zdobyć się na ryzyko uśmiechu, pozdrowienia, wyciągnięcia ręki.
https://www.infoans.org/pl/component/k2/item/11389#sigProId149f7c1070